Dziecko lasu.





Miasto żyje całą dobę. Wszędzie głośno, tłumnie i szybko. Ludzie pchają się do autobusów, mijają obojętnie w metrze. Wszyscy zamyśleni, rozjechani pomiędzy jednym a drugim końcem miasta pędzą do pracy na trzy etaty. Warszawa żyje szybko i nie ma skrupułów. Odpoczywa się w galeriach handlowych i zatłoczonych parkach. Oczywiście przesadzam. A może się starzeje? 
W Warszawie mieszkam od urodzenia. Kocham to miasto: za historię i odwagę. Za "warszawskość", której nie da się podrobić. Stolica jest piękna, ale jak w każdej miłości bywa potrzebuję czasami od Warszawy odpocząć. Poszukać siebie. Posłuchać ciszy. Wtedy marzę. O domku na skraju lasu. O tarasie z drewnianym dachem i o ogromnym oknie w kuchni wychodzącym na ogród. O wielkim, kudłatym psie bawiącym się z dziećmi. Marzę o spokojnych porankach. O kawie wypitej bez pośpiechu. O porannej zorzy i prawdziwej burzy. O tym wszystkim czego w mieście nigdy nie dostanę. 
Mam szczęście. Marzenia trochę się spełniają. Mam Męża, który nie lubi miasta. Wychował się nad jeziorami, na Mazurach. W domu z ogrodem... chociaż bez tarasu :) Zmęczeni miastem odwiedzamy ten dom a Tadek to uwielbia. Odkryliśmy, że nasze dziecko to dziecko lasu. Zwierzęta, trawa, liście, kamienie to najlepsze zabawy. U Dziadków Tadek nie potrzebuje zabawek. Kiedy patrzę na to jak moje dziecko lubi się bawić ze zwierzętami i jak biega po lesie to myślę sobie, że moje marzenia po prostu muszą się kiedyś spełnić.










3 komentarze:

  1. Chyba mamy bardzo podobne marzenia. Może różnimy się tym, że ja nie urodziłam się w Warszawie :) Wychowałam się w małym miasteczku, gdzie sporo ludzi się zna choćby z widzenia. Potem przeprowadziliśmy się na wieś, gdzie już w ogóle każdemu mówi się "dzień dobry", teraz mama przeprowadza się do miasta, ale nadal małego. Aż tu nagle wylądowałam w Warszawie gdzie..."Miasto żyje całą dobę. Wszędzie głośno, tłumnie i szybko. Ludzie pchają się do autobusów, mijają obojętnie w metrze. Wszyscy zamyśleni, rozjechani pomiędzy jednym a drugim końcem miasta pędzą do pracy na trzy etaty. Warszawa żyje szybko i nie ma skrupułów", no i nie znam nikogo, komu mogę powiedzieć na mieście "dzień dobry" :) I dlatego marzę o domu, albo mieszkaniu z ogródkiem na przedmieściach małego miasteczka. I mam Męża, który też popiera to zdanie. I chcemy mieć psiaka biegającego po podwórku. I marzy mi się salon z wyjściem na taras, albo drewniana weranda z miękkim fotelem i puchatym kocem. I skoro Tobie wszystko powoli się spełnia, to wierzę, że u mnie też tak będzie :)

    P.S. Tadek jest cudny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I też czasami myślę, że może się starzeję. Ale potem szybko utwierdzam się, że nie... że to po prostu pragnienie spokojnego, rodzinnego życia :)

      Usuń
    2. Masz rację Marta! Pragniemy spokojnego, rodzinnego życia a marzenia są po to by je spełniać :) Do dzieła! Wiara w ich spełnienie to już połowa sukcesu. Pozdrowienia dla Młodej Pary :)

      Usuń