Kiedy trzymałam go na rękach i jechaliśmy do szpitala to pierwszy raz uświadomiłam sobie, że jestem za niego zupełnie odpowiedzialna a on jest taki kruchy. Być może ta refleksja wydaje się być zbyt pompatyczna...niemniej jednak każda mama chyba wie o czym mówię. Na szczęście Tadeo już zdrowieje choć cały ten początek roku jest dla nas bardzo trudny. Najpierw alergie potem zapalenie oskrzeli, wirusówka jedna i druga a teraz możliwe,że końcówka(początek?) rota wirusa.W między czasie bardzo silnie przeżywany lęk separacyjny.
Jestem już totalnie zmęczona i marzę o wiośnie, wakacjach i chwili relaksu. No to tak- wywaliłam to z siebie wreszcie :)
Tadek w szpitalu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz