Tadzio padł po pełnym wrażeń weekendzie. Co półtorej godziny budzi go jednak jakiś straszak i każe koniecznie wtulić się w mamę. Lęk separacyjny do potęgi milionowej. Tak sobie myślę, trochę sentymentalnie, że to chyba jedyny taki piękny lęk w życiu...
To u mojej Julitki taki straszak się włącza jak tylko mama chce z pokoju wyjść np po szklankę wody :)
OdpowiedzUsuń:) no to mamy podobne dzieci :)
UsuńCiesz sie, ciesz.. Dobrze, ze mam Frania, bo Jaś to woli w większości sytuacji Tomka. ech, nawet nie wiesz, jak czasem muszę zabiegac o jego względy ;)
OdpowiedzUsuńmnie też to pewnie czeka :)
Usuń