Jak matka z matką.




Mijamy się na placu zabaw, w sklepie, na przystanku i w przychodni. Patrzymy sobie w oczy. Czasami zatrzymamy się na chwilę by porozmawiać albo oddać zabraną przez dziecko zabawkę. A co wtedy? Oceniamy. Matka matkę. Nieustannie. Na placu zabaw, że za mało aktywna. I odwrotnie, że za aktywna i denerwująca. W przychodni, że szczepi bez opamiętania. A może, że nie chce szczepić i jakaś nieodpowiedzialna. W sklepie, że daje dziecku czekoladę albo pozwala płakać za długo.
Chciałybyśmy nie oceniać, ale nie umiemy. Każda chce być najlepsza. Najlepsza dla siebie, dla dziecka i dla świata. I taka ładna też chce być i zgrabna bo to też oceniamy. Gdzieś w głowie nieśmiało, ale jakby bez naszej wiedzy wręcz automatycznie rodzą się sądy, że za gruba, że nie dba o siebie a przecież powinna. A że nie można się zaniedbywać albo i odwrotnie, że taka zrobiona, że chuda, że za modna, że jakaś inna. Największy, odwieczny, ukryty i zakorzeniony w naszej głowie sąd dotyczy jednak tematu pracy i nieistnienia czyli domu. I dalej układają się schematy, że okropna bo zostawia w żłobku, że poświęca się karierze, że mamona nią zawładnęła. A ta to nieambitna, zapomniała o sobie, kura domowa, bez marzeń. I kropka.
Ocenianie smakuje lepiej przy kawie. Parami lub grupowo. Obierając wspólny front i filozofie wychowawczą. Tak to się teraz nazywa. Rodzicielstwo bliskości, tresura, zastraszanie czy może złoty środek? Oceniać lubimy na forach internetowych. Wystukując w klawiaturę jakie MUSIMY i POWINNYŚMY BYĆ żeby nasze dziecko było szczęśliwe. Oceniamy się też same i to najgorzej, najboleśniej.
Następnym razem jak się miniemy to pomyślmy, że i tak każda z nas jest superbohaterem. Jest kobietą, jest matką i chce być sobą. Czasem słabą, czasem silną, czasem nieuczesaną a czasem trochę nieodpowiedzialną. I uśmiechnijmy się miło, bez oceniania.


5 komentarzy:

  1. Prawdziwy post, tak niestety jest zawsze źle jaka byś nie byłam...wszyscy obserwują i komentują albo oceniają, chciałabym żeby zajęli się swoim życiem a nie wchodzili z łapskami w moje, ale tak się nie da niestety...taka ludzka natura.
    Pozdrawiam KosmetoMaMa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łatwiej ocenić niż coś w sobie zmienić. Nawet mi się zrymowało. Pozdrawiamy serdecznie!

      Usuń
  2. A i tak zdaje mi się że najsurowsze jesteśmy same dla siebie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy26/8/14

    Zgadzam się. Mój Syn nie znosi jeździć w wózku, Tulą ostatnio tez jest będę, najlepiej na rękach. I codziennie w parku na spacerze widzę spojrzenia pelne politowania, zawsze od tej samej grupy wzajemnej adoracji... Sa to trzy nianie, zawsze razem i zawsze dzieci im śpią (sic!) i powinnam miec to w nosie, ale ich kąśliwe uwagi powodują wzrost ciśnienia....

    OdpowiedzUsuń