Codziejnik czerwcowy



Zaczynam wyrabiać sobie kolejną specjalizację zawodową- organizator imprez. Według mojego czterolatka spisałam się na medal. Było wszystko o czym Tadek marzył: tort strażacki, chrupki duszki, żelki, ozdoby, gwizdki, muzyka i goście z wymarzonymi prezentami. Niestety nie było jego małych przyjaciół, ale za rok nadrobimy i zrobimy bal tylko dla nich :) 


To pierwsze urodziny, które tak świadomie przeżywał, od początku do końca. Żartował, śmiał się z gośćmi, zabawiał ich, opowiadał dowcipy, cieszył się całym sobą. Ciągle dopytywał czy to na pewno do niego przyszli i czy będą śpiewać mu "sto lat". Wzruszył mnie tą szczerą radością z tak w sumie prostych rzeczy. Coś czuję, że jeszcze wielu mądrych rzeczy nauczy mnie mój czterolatek. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz