Szwecja. Codziejnik wakacyjny.


To była prawdziwa przygoda. Wprawdzie jechaliśmy odwiedzić rodzinę, ale jednak podróż promem  w 8 miesiącu ciąży zaliczam do przygód życia. Czułam chyba podobny poziom adrenaliny jak podczas łapania stopa w Toskanii w czasach studenckich ;) Miałam chwilę zwątpienia i wizję porodu na morzu, ale potrzeba wakacji w Skandynawii była silniejsza niż moje obawy. Szwecja nie zawiodła. Nawet pogoda nie była okrutnie skandynawska. Podróż promem okazała się całkiem przyjemna. Oprócz paru chwil lekkiego bujania, czułam się prawie jak w domu. 
Zatrzymaliśmy się w Gävle, to miasto nad zatoką Botnicką około 2 godzin drogi ze Sztokholmu. Byliśmy raczej slow turystami bo nasze zwiedzanie dostosowane było do potrzeb kobiety ciężarnej i 3 letniego chłopca, który czasami potrafi zachwycać się pół godziny jednym robaczkiem. Niemniej jednak poczułam zapach Skandynawii i zdążyłam zakochać się w Szwecji. Uwielbiam ich funkcjonalność, zamiłowanie do prostoty, design, przystosowanie miejsc użyteczności publicznej do potrzeb rodzin z dziećmi, itp...mogłabym wymieniać w nieskończoność. Chętnie przeniosłabym trochę tej surowej prostej formy na grunt polski. I nie dziwię się już tej całej fascynacji skandynawskim designem w naszym kraju. 
Oczywiście nie można być bezkrytycznym- nie przepadam za szwedzkim jedzeniem i uważam, że chleb za 15 zł to lekka przesada :) 
Najbardziej jednak podczas naszych wakacji lubiłam obserwować Tadka. Mój mały chłopiec świetnie czuje się ze swoją rodziną. Zarówno tą bliską jak i dalszą. Pamięta wszystkich i jest bardzo rodzinny. W sumie czułam się jakbym przez 2 tygodnie nie miała dziecka. Trzy Ciocie zawładnęły jego sercem. Obsypywał je komplementami, czasami zabawnie zaczepiał, żartował, zabawiał rozmową. Strasznie fajny chłopak mi rośnie!
Tadek od zawsze lubił jeździć samochodem. Wszędzie z nami podróżował. Wakacje, wesela, urodziny, wypady za miasto. Najważniejsze żeby była rodzina i jakaś wspólna przygoda. Regularnie wypuszczamy się na Mazury, byliśmy już też na dalszych i bliższych wyjazdach po Polsce. Szwecja otworzyła nas na wspólne podróże zagraniczne. Tadek spisał się rewelacyjnie. Od niemowlaka nie oszczędzaliśmy go i wszędzie ze sobą zabieraliśmy. Myślę, że stąd jego odwaga i chęć poznawania świata. Zadziwił mnie! Tak szybko się przystosował i nawet odważniej niż my witał się z sąsiadami po szwedzku! 
Wakacje zaliczam do bardzo udanych: było dużo radości, prawdziwa randka w Sztokholmie- cały dzień tylko we dwoje ( nie wiadomo kiedy się taka okazja powtórzy), kilka świetnych łupów zakupowych w szwedzkich starociach, czas spędzony z rodziną i cała masa zachwytów Tadka, które kolekcjonuję jak najbardziej drogocenne pamiątki.



(pierwsze trzy zdjęcia to jeszcze nasza piękna polska ziemia i oczywiście niezawodne Mazury, a dokładniej Krutynia)
 
















































A oto 100 % Tadka i Marysi. Moje ulubione wakacyjne zdjęcie!















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz